Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Sheva z miejscowości Bratkówka k. Krosna. Nakręciłem do tej pory 18386.10 kilometrów z czego 7563.96 w terenie. Przycinam z średnią prędkością 20.74 km/h, choć pewnie by mogło być lepiej. :P
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sheva87.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2009

Dystans całkowity:164.00 km (w terenie 122.00 km; 74.39%)
Czas w ruchu:08:50
Średnia prędkość:18.57 km/h
Maksymalna prędkość:65.00 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:41.00 km i 2h 12m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
45.00 km 40.00 km teren
03:04 h 14.67 km/h:
Maks. pr.:60.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Pierwszy Maraton - Cyklokarpaty Krosno :)

Sobota, 23 maja 2009 · dodano: 27.06.2009 | Komentarze 0

Po kilkumiesięcznym oczekiwaniu w końcu nadszedł dzień maratonu. Niestety pogoda nie dopisała i mimo ładnego początku maja z duża ilością Słońca na kilka dni przed maratonem zaczęło padać i to wcale nie mało :P Żeby tego było dosyć w samym dniu maratonu z samego rana przeszła bardzo mocna burza, której skutki miałem poznać kilka godzin później. W sumie to miałem lekkie obawy przed startem z tego względu, że nie miałem wcześniej z tym styczności i nie bardzo wiedziałem czego się spodziewać i jak do końca się przygotować tym bardziej, że nie miałem na to czasu z powodu studiów i aktualnie trwającej już sesji. Także obawiając się o to, że sprzęt nie wytrzyma i że ja sam mogę nie dojechać mimo wszystko wybrałem się na maraton bez jakichkolwiek większych treningów licząc na to, że wystarczy mi to co wcześniej wyjeździłem :). Jak się okazało wszystko wyszło w trasie :P Z samego rana popakowałem rower do auta z czym było trochę roboty bo nie mam bagażnika na dachu i wszystkie inne pierdoły typu izotoniki, banany i inne pierdoły i pojechałem razem z bratem na miejsce. W sumie maraton odbywał się niedaleko w okolicach, w których jeżdżę często więc większość trasy była mi znana tyle, że w innej konfiguracji. Po przybyciu na miejsce zostawiłem auto z bratem na parkingu :P i pojechałem zapłacić kasę na metę i odebrać numer startowy i przy okazji dostałem koszulkę z logo zawodów. Później powrót na górę pod parking i przygotowania, ostatni posiłek, lekka rozgrzewka( jak się okazało było to stanowczo za mało :) ) i można było udać się na start. Tam już czekało sporo bikerów, większość klubowych, ale nie było powodu do załamywania się bo przecież moim priorytetem było dojechać do mety :) hehe. O godz 10.00 w trasę ruszyło ok 300 zawodników, czołówka poszła szybko z buta, a ja startując z końca powoli zaczynałem się mimo wszystko przedzierać do przodu. Po starcie od razu zaczęła się wspinaczka pod "Łysą Górę" gdzie znajduje się wieża telewizyjna. W sumie już tam trzeba było zejść z rowerka bo było za mokro, stromo i ciasno żeby można było jechać do góry... :) Jak się później okazało nie był to jedyny raz kiedy trzeba było wdrapywać się pod górkę. Trasa okazała się bardzo trudna, do czego przyczyniło się błoto, którego w lesie było tyle ze można było się w nim kąpać :P Także można powiedzieć, że ten maraton to była błotna przygoda, której jak dotąd wcześniej w takiej skali nie zaznałem... Wiadomo, że trzeba było uważać na każdym kroku bo cały czas rowerem nosiło na boki i trzeba było się nie mało nagimnastykować żeby utrzymać się na rowerze. Poza tym w maratonach nie startują już ludzie, którzy rower widzą pierwszy raz na oczy i tempo było mocne, ale wola walki i motywacja jeszcze większa dlatego noga jakoś podawała. Cały maraton urozmaicał mocny wiatr i deszcz ze Słońcem na przemian. W połowie trasy zaczął mi już powoli nawalać sprzęt z powodu błota, które zapychało wszystko co możliwe no i efekty braku przygotowania fizycznego w postaci skurczów w łydkach... Zacząłem zastanawiać się czy będzie mi dane ukończyć ten maraton.... ale po kilku kilometrach męki nogi były już takie zmęczone że i skurcze przestały łapać. No i chyba nigdy nie zapomnę tego podjazdu a w sumie podejścia z Węglówki pod Zamek Odrzykoński... gdzie nie dość, że stromo jak cholera to takie błoto, że momentami z braku przyczepności jechałem stojąc w miejscu jak na nartach w dół razem z rowerem.. :D Były miejsca, że trzeba było ciągnąc rower za sobą prawie na kolanach..... Zostawiłem tam chyba kilka dni życia :P a kręgosłup tak bolał, że ciężko było po wyjściu na górę wsiąść na rower i jechać dalej. Zmęczenie rekompensowały piękne widoki i duże urozmaicenie trasy...
Po ponad 3 godzinach walki z pogodą, terenem i samym sobą udało mi się dojechać do mety. Wprawdzie byłem taki zmęczony, że nie czułem już w ogóle na jakim przełożeniu jadę i robiło mi się czarno przed oczami... ale radość z ukończenia pierwszego w życiu maratonu bez jakichś nieprzyjemnych przygód była ogromna :) Jak się później okazało wcale nie poszło mi źle co mnie bardzo cieszy :P :> heehh. Trasa na odcinku mega miała 45 km :) ... tak się zastanawiam jak Ci najlepsi mogli przejechać giga (dwie pętle) i to jeszcze w takim dobrym czasie... no ale to już inna bajka :) Najważniejsze że mnie udało się dojechać do mety i będzie można dalej siadać na rowerek i kręcić następne setki i tysiące km z znajomymi bądź samotnie w jak się okazuję cudownych okolicach dla miłośników kolarstwa górskiego :)









Dane wyjazdu:
56.00 km 50.00 km teren
02:20 h 24.00 km/h:
Maks. pr.:65.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Nareszcie SPD :D :D :D

Środa, 20 maja 2009 · dodano: 20.05.2009 | Komentarze 1

Długo oczekiwany dzień w końcu nadszedł :) Po powrocie do domu wczoraj wieczorem dzisiaj rano przykręciłem bloki do butów i ściągnąłem nakładki i można było wreszcie jechać w nowym sprzęcie;) Różnica kolosalna i od dzisiaj żałuje że dopiero teraz było mi dane wypróbować jazdy z wpinanymi pedałami.. Początkowo trochę obawy czy dam radę się wypiąć ale jak na razie idzie to całkiem dobrze, gleby nie było :P a efektywność kręcenia dużo większa :) Z czasem dojdzie technika jazdy i praktyka w wypinaniu i będzie można śmigać bez opamiętania :P hehe Dzisiaj trasa zróżnicowana i trochę po prostej po asfalcie i sporo podjazdów i szuter, las i co się dało żeby przetestować zakup :)



Dane wyjazdu:
22.00 km 22.00 km teren
01:16 h 17.37 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Prządki, Zamek, Las :)

Piątek, 8 maja 2009 · dodano: 08.05.2009 | Komentarze 0

Trochę odpocząłem a nie było już za bardzo sił na dalsza naukę więc postanowiłem zrobić sobie rundkę po lesie. Najpierw do góry pod zamek trzeba było się wyskrobać i przy okazji omijać sprzęty i kolesi robiących kawałek nowego asfaltu. Na górze koło zamku na prządki, później zjazd w dół i znowu pod górę pod zamek i znowu zjazd tym razem już w Odrzykoniu :) fajna przyjemna, pełna adrenaliny traska :)









Dane wyjazdu:
41.00 km 10.00 km teren
02:10 h 18.92 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Najpierw rekreacyjny wyjazd po okolicy a później z kumplem w nocy na Krosno

Czwartek, 7 maja 2009 · dodano: 08.05.2009 | Komentarze 0

Trzeba było w końcu próbować delikatnie wracać do jazdy po odpoczynku.. i tak początkowo samotnie po okolicy a później już z kumplem w świetle księżyca na Krosno i po okolicy i powrót do domu :)

Jechać czy nie jechać :P